6. Czy mają romans?



To była pierwsza noc, którą spędziłam w hotelu. Alex mnie odwiózł i wrócił do dziadka. Potem poszedł na spotkanie z rodzicami.
-Masz! - Dani rzucił mi w twarz gazetę, gdy ledwo co otworzyłam oczy. - Już po tobie - dodał i usiadł na fotelu.
-Nie ma naszego zdjęcia. Tylko zlepek dwóch - mruknęłam.
-Rema! - warknął. - Samo posądzenie was o romans ma jakieś podstawy, co? Miałaś mieć nieposzlakowaną opinię. Wszystko co dotychczas pisały o tobie gazety było wyssane z palca, bo Real wiedział o każdym twoim posunięciu. Przyjazd do Barcelony? Real wiedział po co tu jesteś i gówno ich obchodziło co się pisze! Ale o Ramirezie nikt nic nie wie.
-Stul mordę, Villa - wysapała ze swojego łóżka Jean. - Powie w klubie, że miała chcice i poszła do Ramireza. Swędziała ją cipka! Nic nadzwyczajnego! - wrzasnęła. - Zwłaszcza teraz, gdy cały świat wie, że nie jest z Roberto!
-Dobre - pokiwał głową Dani. - Powiesz, że to była chwilowa słabość. Nic nie znacząca, uwierzą ci bez problemu.
Usiadłam na łóżku i cicho westchnęłam. Przejechałam placem po zdjęciu Alexa...
-Nie mogę - mruknęłam.
-Co? - powiedzieli oboje.
-Alex to nie jest chwilowa i nic nie znacząca słabość - powiedziałam.
-Nie rób sobie jaj, Hernandez - wyszeptała Jean. - A co z Roberto? Przecież... Pokłóciliście się, pojechałaś, ale jak wrócimy będzie zgoda i mój ulubiony Los Blancos będzie moją rodziną... Prawda? - wyglądała na naprawdę wstrząśniętą. Trzeba nie lada wyczynu, żeby zaskoczyć Jean, a mnie udało się to tak łatwo... Nawet tego nie planowałam.

-Nie wrócę do Roberto - pokręciłam głową.
-Przez chwilową miłostkę pogrzebiesz wszystko, Rema - odezwał się łagodnym tonem Dani. - Real ci nie wybaczy romansu z Cules. Nie masz już szesnastu lat i nic nie rozejdzie się po kościach jak wtedy.
-Dani - spojrzałam w jego poważne oczy. - Nie obchodzi mnie to. Nie chcę, żeby te dwa tygodnie się skończyły i nie chcę znowu wybierać.
-Chcesz dla jednej parówki wszystko pogrzebać? - szepnęła Jean.
-Nie spałam z nim jeszcze - westchnęłam.
-Rema, nie rób głupstw. Masz wykonać służbowe polecenie, nic ponad to. Alex jest z Ines, nie niszcz tego. - Próbował mnie przekonać.
-Dani - uśmiechnęłam się smutno. - Doceniam to, że chcesz mi pomóc, ale nie ma czegoś takiego jak Alex i I... - Nie dokończyłam bo drzwi otworzyły się z trzaskiem i do pokoju wpadła zapłakana Ines.
-Ty... czarownico! - wrzasnęła i wycelowała we mnie palec. - Zdradzał mnie z tobą! - zachlipała. - Wracaj do Gonzaleza i nim się zajmij, a nie pchasz łapska do mojego chłopaka!
-Masz dowody? - spytałam spokojnie i darowałam sobie wstawkę dotyczącą Roberto.
-Gazety! - krzyknęła.
-Gazety? Te gazety, które tyle razy posądzały cię o ciążę? Mnie o niedożywienie? Daniego o narkotyki, a Jean o to, że jest nimfomanką? - Łagodnie patrzyłam jej w oczy.
-Ale ona jest nimfomanką - szepnął Dani. - Ale Ines - powiedział głośno, bo chyba załapał o co mi chodzi. - Gazety, a zwłaszcza takie brukowce jak "RUMOR" kłamią. Szukają sensacji, a sensacja przyciąga czytelnika, który kupi gazetę i biznes się kręci.
-Nie okłamcie mnie! Na każdym zdjęciu jest Rema! - nadal nie odpuszczała.
-Ines, cipeczko! - jęknęła Jean. - Alex i Rema ze sobą chodzili. A teraz wystarczyło, że jakiś niedoruchaniec zobaczył jak wychodzili razem z treningu, odszukał starych fot i już - pstryknęła palcami.
-Oni się przyjaźnią, wiesz? - uśmiechnął się Dani.
-Przepraszam - mruknęła i wyszła.
-Powie ojcu? - szepnęła Jean.
-Miejmy nadzieję - pokiwałam głową. - Wtedy Victor powie Juniorowi i dowie się zarząd. Będę bezpieczna - opadłam na poduszki.
-Do czasu - mruknął Dani.


Wieczorem byłam gotowa do wyjścia z Alexem. Miałam na sobie połyskliwą sukienkę bez ramiączek, wysokie szpilki i wyprostowane włosy.
Nie obchodziło mnie ilu dziennikarzy zrobi mi zdjęcie i ile gazet je opublikuje. Wszystko przestawało się liczyć, gdy był obok mnie Alex. Zupełnie jak dwa lata temu, ale wtedy miałam siłę się przeciwstawić samej sobie. Wtedy w głowie kołatała mi myśl, że mam tylko szesnaście lat i nie czas na miłość. Teraz mam osiemnaście i cały świat u swych stóp.
-Cześć, piękna! - Do pokoju wszedł Alex. - Fiuu! - zagwizdał na mój widok.
-Twoja niedopchana Ines tu była - warknęła Jean.
-Nie jest moja, zapamiętaj - mruknął.
-Ale nie zaprzeczasz, że jest niedopchana? - syknęła.
-Wolę zająć się twoją siostrą niż nią - objął mnie w pasie i pocałował. - Ej, Negro? - oderwał się ode mnie.
-Słucham, szwagrze? - spytała i nie przestała wycinać naszych zdjęć z gazety. Była na etapie robienia albumu pod tytułem: "Rema i Alex, rozdział drugi".
-Podmyj się jutro. Zabiorę was na dyskotekę - puścił jej oczko.
-Dani nas zajebie - westchnęła. - Ale co tam, Villa też zasługuje na relaks - pokiwała głową. - Będziemy gotowi. Miłej zabawy - pomachała nam i wyszliśmy.


Urodziny kumpla Alexa odbywały się w jednym z najpopularniejszych barcelońskich klubów.
Dzięki temu, że spędziłam wiele czasu na treningach Barcy znałam praktycznie wszystkich. Mimo szczegółowych notatek nadal nie doszłam kto chce zmieniać barwy i to w taki drastyczny i prawie samobójczy sposób. No, bo proszę? Kto normalny przechodzi z Barcy do Realu? Kto jest na tyle odważny, żeby narazić się tylu kibicom? Żeby móc pozwolić sobie na taką zmianę trzeba być albo zajebiście dobrym, albo zdeterminowanym, albo szybko znaleźć coś co ociepli wizerunek i przekona do siebie Los Blancos. Rzecz praktycznie nie wykonalna, bo nasi kibice nienawidzą zdrad, ale kochają swoich idoli. Gdyby ów karierowicz zaprzyjaźnił się na przykład z Roberto to mógłby coś ugrać. Dani byłby za słaby, Sebastian jest za młody i jak na razie to Castilla. Natomiast Roberto kibice kochają. Młody, przystojny, utalentowany, kocha klub, wywodzi się z rodziny z tradycjami. Jemu wybaczą wszystko, więc nowy musiałby się do niego zbliżyć i Real jest jego. Tylko, że jest malutki problem. Roberto nienawidzi karierowiczów i FC Barcelony.
-Siemka! - Alex zaczął się witać z kumplami.
-Kogo my tu mamy? - zagwizdał na mój widok Mateo Bartra, stryjeczny brat Jean. - Rema! - wyściskał mnie.
-Cześć, Los Blancos! - przywitał się Tony Krkić. - Joł, stary! - uśmiechnął się do Alexa. - Los Blancos, jaka wystrojona - wyszczerzył się. - Dziś pijemy! - zatarł ręce. - Jutro nie ma treningu! - zachichotał.
-Chodźmy - Alex wziął mnie za rękę i ruszyliśmy do baru.
-Co robi moja mała Jean? - zainteresował się siedzący obok mnie Mateo.
-Album - zaśmiał się Alex. - Wycina nasze zdjęcia z gazet i mówi, że kolekcjonuje.
-Ech, to nadal ta sama słodka Jean - pokiwał głową.
-Czyli Ines jest do wzięcia? - zainteresował się zza swojego kieliszka Tony.
-Bierz - pokiwał głową Alex.
-Pewnie bardzo ją rozjeździł - westchnął Mateo.
-Zatańczmy - pociągnęłam bruneta za rękę i ruszyliśmy na parkiet.
-Lubię jak jesteś zazdrosna? - objął mnie i przyciągnął do siebie.
-Nie jestem, nie schlebiaj sobie - objęłam go ramionami za szyję. - Alex? - potarłam swój nos o jego.
-Tak? - uśmiechnął się delikatnie.
-Chciałabym, żeby czas się zatrzymał - oparłam głowę na jego torsie.
-Ja też, mała. Ja też - pocałował mnie w szyję.
-Wtedy bym nie musiała wracać do Madrytu - szepnęłam.
-Nie musisz...
-Muszę. Mam tam pracę, rodzinę. Muszę - pokręciłam głową i się od niego odsunęłam. - Muszę - przejechałam rękami po twarzy. - Boże, co ja wyprawiam? - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do wyjścia.
-Rema! - wybiegł za mną i złapał mnie za rękę. - Rema - objął mnie w pasie jedną ręką, a drugą pogłaskał mnie po policzku. - Miałaś mi dać dwa tygodnie, pamiętasz?
-Pamiętam, ale co potem? Co będzie jak minął dwa tygodnie? - szepnęłam.
-Wtedy nie będziesz chciała nigdy mnie opuścić - uśmiechnął się łobuzersko. - Chcesz już iść?
-Tak - pokiwałam głową. - Chodź - machnęłam na taksówkę.
-Rema!
-Alex!
-Od jak dawna jesteście razem?!
Z każdej strony zaatakowali nas paparazzi.
-Nie jesteśmy, przyjaźnimy się! - krzyknęłam i wsiadłam do samochodu.
-Nie jesteśmy razem! - powtórzył Alex i usiadł obok mnie.




Nie wiem czy przypadnie to Wam do gustu, ale od notki 10 wprowadzę nową formułę opowiadania. 9 odcinków pisałam bardzo dawno temu i w sumie nie pamiętam co chciałam tam zawrzeć i jak je zakończyć. Pod wpływem El Internado (dobra, dobra! serialowego Ivana :D) postanowiłam rozwinąć wątek Roberto. Więc opowiadanie zyska dwóch bohaterów: Remę i Roberto. Obiecuję, że będzie ciekawie. Miłość, zazdrość, głupoty... Czyli to co wszyscy lubią!

3 komentarze:

  1. hmmmm chyba wole Alexa od Roberta (chyba El Barco bardziej do mnie przemawia:)) ale super ze bedzie kontynuować opowiadanie:) choc ja jestem za Rema i Alexem;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze powiem że mi jest to obojętne :D Czy to Alex czy Robert będzie z Remą i tak będę czytać <3
    Tak więc czekam z utęsknieniem na następny odcinek, mam cichą nadzieję, że mnie zaskoczysz rozwojem sytuacji ;)
    Twoja stała czytelniczka ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze... Mam nadzieję, że po powrocie Remy do Madrytu nie popsuje się nic pomiędzy nią, a Alexem... Ale ten nowy nagłówek sprawia, że myślę, że się mylę xD

    OdpowiedzUsuń