4. Zakochany Alex Ramirez! Koniec z Ines?



Tym razem na treningu siedziałam na ławce i skrupulatnie wszystko notowałam.
-Jak myślisz? - zwrócił się do mnie trener Montero. - Ramireza lepiej na szpicy czy z prawej?
-Szpicy, z boku się dusi - odpowiedziałam odruchowo i natychmiast to zapisałam.
-Często pomagasz swojemu trenerowi? - usiadł obok mnie.
-Rzadziej niż bym chciała - wzruszyłam ramionami.
-To mówisz, że Alex się dusi, co? - spojrzał na trenujących piłkarzy.
-Widać na pierwszy rzut oka. A Perez jest zagubiony na środku pomocy. Przesunęłabym go na prawą stronę, a... - zerknęłam do notatek. - Ginę dałabym na jego miejsce. Nie docenia go pan, a jest lepszy niż Mirandor - popatrzyłam mu w oczy.
-Cześć, stary! - zawołał ktoś i szybko skierowałam tam wzrok. W naszą stronę zmierzał nie za wysoki, siwiejący mężczyzna. - Hernandez?! - zatrzymał się na mój widok. Potem zerknął na boisko, gdzie trenowała drużyna i na gazetę, którą trzymał. - Jasne! - warknął.
-Dzień dobry, panie Sanchez - przywitałam się z Alexisem Sanchezem, dziadkiem Alexa i byłym adoratorem mojej babci Rezy. Podejrzewam, że w momencie, gdy dała mu kosza znienawidził całą naszą rodzinę. Dawał mi to odczuć od dziecka. Nie pozwalał Alexowi się z nami bawić, a gdy dowiedział się, że jesteśmy razem mało nie dostał zawału.
-Cześć, Alexis - przywitał się trener.
-Co ta madrycka zaraza tu robi? - wskazał na mnie.
-Obserwuje naszych piłkarzy. Zarząd ją przysłał - odpowiedział.
-Hernandez - warknął i zmrużył groźnie oczy. - Znowu chcesz namieszać? - fuknął.
-Wiesz co? - wstałam i podeszłam do niego. - Gówno cie to obchodzi - szepnęłam.
-Skończyliśmy! - zawołał Alex i podbiegł do nas. - Cześć, dziadku! - przełożył mnie sobie przez ramię. - Nara! - zaśmiał się i odszedł.
-Alexander! - wrzasnął za nim Alexis.
-Pa! - poklepał mnie po tyłku.
-Ramirez, bo zaraz dostaniesz! - roześmiałam się. Zatrzymał się i postawił mnie na ziemi.
-Co ci powiedział? - spytał.
-Nic nowego - uśmiechnęłam się.
-Tak? - ujął moją twarz w ręce.
-Tak - wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i dotknęłam spoconej skóry. Przejechałam po torsie i zatrzymałam się na sercu. - Ramirez, czemu tak wali? - udałam głupa.
-Zmęczyłem się - potarł swój nos o mój. - A twoje? - położył rękę na mojej piersi.
-Twój dziadek mnie zdenerwował. Adrenalina - skłamałam.
-Kłamczucha - pocałował mnie delikatnie.
-ALEXANDER, PRZESTAŃ! - zawył Alexis.
-Tak, Alexander - przyciągnęłam go bliżej. - Przestań się ze mną drażnić - dodałam i zachłannie wpiłam się w jego usta. Przytulił mnie, mocno obejmując mnie w pasie.
-Alexander! Zatłukę cię, szczeniaku jeden! - usłyszeliśmy całkiem blisko.
-Wiej! - wziął mnie na ręce.
-Wariat! - śmiałam się, gdy biegł tunelem w kierunku szatni.
-Widzimy się po południu, tak? - postawił mnie i uśmiechnął szeroko.
-Tak. A co będziemy robić?
-Poczekaj na mnie! Zostań tu! - wbiegł do szatni, a ja się roześmiałam i usiadłam na krzesełku przy drzwiach.
Wyszedł po piętnastu minutach, z mokrymi włosami i tym szczególnym błyskiem w oku.
-Gotowy - przewiesił przez ramię czarną torbę.
-Super - wsunęłam okulary na nos. Wyszliśmy do głównego holu stadionowego i wtedy się zaczęło.
-ALEX!
-ALEX, KIM JEST TA DZIEWCZYNA?
-ZDRADZASZ INES?
-KIM JESTEŚ?
-ALEX!
-Chodź - mruknął i przepuścił mnie w drzwiach wiodących do podziemnego parkingu.
-Kurwa - zdjęłam okulary i przetarłam oczy, które bolały mnie od błysku fleszy.
-Przepraszam - objął mnie ramieniem i pocałował we włosy.
-Przepraszać to będę ja ciebie jak już zwęszą z kim się prowadzasz - westchnęłam i przylgnęłam do niego.
-Patrz - wyjął coś z kieszeni i zamarłam.
-Cholera - burknęłam. - "Zakochany Alex Ramirez. Co z Ines?" - przeczytałam. - Czy ten szmatławiec ma nowe wydanie co godzinę?
-Nie, ale chyba z dwa razy dziennie - wrzucił gazetę do kosza. - To z wczorajszej kawy. Ale wiesz co? - wziął mnie za rękę. - Dziś nie zrobimy kroku na zewnątrz. - Ruszył w kierunku motoru. - Będziemy siedzieć u mnie w mieszkaniu, oglądać filmy i opychać się słodyczami. Co ty na to?
-Wchodzę! - roześmiałam się.


Siedziałam na kanapie w salonie Alexa, zajadałam się czekoladą i po raz miliardowy chyba oglądałam "Pretty Woman".
-Wiesz ile ten film ma lat? - mruknął Alex, którego głowa spoczywała na moich kolanach.
-Cicho bądź - syknęłam.
-Chcę buzi - uśmiechnął się szelmowsko.
-Oglądam - mruknęłam.
-Jak chcesz - wzruszył ramionami i przekręcił się na bok, plecami do telewizora. Wtulił twarz w mój brzuch, a po chwili podwinął mój podkoszulek i zaczął całować moją skórę. Jego usta przesuwały się coraz wyżej, aż dojechały do stanika. Jednak Alex nie byłby sobą jakby się nim nie pobawił. Uniósł trochę jedną miseczkę i przejechał językiem po dolnej części piersi. Jęknęłam cicho i zacisnęłam dłonie w pięści. - Dalej oglądasz i nie dasz mi buzi? - spytał.
-Tak - powiedziałam twardo, chociaż jeśli to byłby jakiś tam film, którego nigdy nie widziała... Już dawno bym zgubiła wątek, a tu wiem wszystko na pamięć.
-Dobra - szepnął i odpiął mi stanik, podwijając mi bluzkę. Wtulił twarz między piersi i zaczął je całować odchylając stanik. Gdy zajął się ssaniem i przygryzaniem sutka zaczęłam pękać.
Wsunęłam mu jedną ręką we włosy, a drugą pod koszulkę.
-Jesteś okropny, Ramirez - westchnęłam. - Zaraz cię tak kopnę, że dolecisz do Madrytu - dodałam, a on się zaśmiał.
-Tak, oczywiście - jednym sprawnym ruchem sprawił, że znalazłam się w pozycji leżącej pod nim. - Rema? - pogłaskał mnie po policzku.
-Słucham? - zadarłam mu bluzkę, którą błyskawicznie zdjął.
-Pamiętasz co mi powiedziałaś dwa lata temu? - pocałował mnie w czubek nosa.
-Zależy co ci śmiga po łepetynie - wsunęłam palce w jego czarne włosy i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Że masz nadzieję, że gdy spotkamy się ponownie nie będziesz nic do mnie czuć. Spotykamy się i co? - w jego oczach dostrzegłam prawdziwy strach i niepewność.
-I jest gorzej niż kiedyś - pogłaskałam go po policzku. - Dorosłam i zmieniłam się a wraz z nim moje uczucia do ciebie.
-Są inne, ale... - urwał, bo pocałowałam go czule.
-Gdybym miała cię gdzieś nie spacerowałabym z tobą po Barcelonie, nie wsiadłabym z tobą na motor i nie dała ci się teraz rozebrać - zaśmiałam się. - Gdyby mi nie zależało to nawet bym się do ciebie nie zbliżyła, bo nie mam w zwyczaju odbijać koleżankom chłopaków - wzruszyłam ramionami.
-Tak szczerze to raczej ona ci mnie odbija - zmarszczył czoło.
-Myślisz? - przejechałam palcem po jego wargach.
-Myślę, że tak. Teraz odbierasz co twoje.
-Dobrze brzmi - przytuliłam się do niego. - Jestem zmęczona, wiesz?
-Wiem - wstał i wziął mnie na ręce. Wyłączył film i zaniósł mnie do sypialni. Tam położył mnie na łóżku i podał swoją reprezentacyjną koszulkę.
-Czemu to zawsze reprezentacyjne bluzki? - jęknęłam, a po chwili się roześmiałam.
-Nie podoba ci się ta głęboka czerwień? Czerwień to kolor zwycięzców - zdjął z siebie ubranie i w samych bokserkach wskoczył na łóżko.
-Kocham tą czerwień... - z czułością pogłaskałam herb Hiszpanii. - Nadal możesz wybrać Chile? - szepnęłam.
-Tak - zdjął ze mnie podkoszulek ze stanikiem i nałożył mi koszulkę. - Ale tego nie zrobię. Jestem Hiszpanem i dziadek może się rozdwoić i roztroić, a ja zdania nie zmienię - położył się i przygarnął mnie do siebie.
-Jesteś wspaniały - pocałowałam go w policzek i zamknęłam oczy.
-Dlatego mnie kochasz? - spytał, a ja dam sobie rękę uciąć, że oczy zalśniły mu szelmowsko.
-Nie schlebiaj sobie, Ramirez. Śpij! - fuknęłam. Pierwszy raz od kilku dni tak mocno obudziło się we mnie inne uczucie, które doskonale tłumiłam przez prawie miesiąc. Oczyma wyobraźni widziałam wysokiego, przystojnego bruneta z ironicznym błyskiem w oku. Sprawiał, że świat nabierał niesamowitych barw, a samo jego spojrzenie rozpalało mnie do czerwoności. To jego koszulkę reprezentacyjną nosiłam z największą przyjemnością. Był genialnym piłkarzem, to co wyprawiał z piłką to była czysta magia! Był wredny, bezczelny i wszystko traktował jak swoją własność. Z nieznanych mi przyczyn przy mnie stawał się inny. Rozumiał mnie bez słów, nie musiałam nic mówić, a on wiedział. Jego ramiona dawały mi niesamowite poczucie bezpieczeństwa... I nie był to Alex.

2 komentarze:

  1. i namieszałaś ;d teraz wszyscy się zastanawiamy kim jest ten tajemniczy piłkarz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, teraz będziemy żyć w niepewności do kolejnych odcinków, namieszałaś w swoim stylu:)

    OdpowiedzUsuń