Roberto z miną męczennika wszedł do gabinetu dyrektorki wcześniej wpuszczając Remę i Jean.
-Proszę - wskazała im fotele przed biurkiem. Dziewczyny usiadły, ale brunet stanął za krzesłem Remy. - Myślałam, że skończy się bieganie fotografów, którzy zechcą zrobić wam zdjęcia wszędzie gdzie się da - zerknęła na gazetę, która leżała na biurku. Była dosyć stara, mogła mieć z dwa miesiące. - Ale jak widzę cyrk zaczyna się od nowa! - rzuciła dzisiejszym wydaniem. - Gonzalez Alonso, gdzie byłeś przez ostatnie trzy tygodnie, że ani razu nie raczyłeś zjawić się na lekcjach?! - zaatakowała.
-Na Bali - odpowiedział spokojnie. - Pukałem murzynki aż kokosy z drzewa leciały.
-Vazquez Bartra? - warknęła kierując wzrok na Jean, nigdy nie operowała ich ksywkami używanymi przez cały świat. Wręcz przeciwnie, posługiwała się dwoma nazwiskami, żeby nikogo nie pomylić.
-Z Remą i Danim w Barcelonie.
-Dwa tygodnie, a gdzie umknął ci jeszcze jeden tydzień?
-Zrzucałam kokosy na Roberto, kiedy pukał murzynki - uśmiechnęła się słodko.
-Vazquez Canales? - westchnęła ciężko.
-W Valdebebas, nie chciało mi się chodzić do szkoły - odpowiedziała Rema i spojrzała jej wyzywająco w oczy.
-Słuchajcie - usiadła na swoim fotelu. - To ostatni tydzień i więcej się nie zobaczymy. Widzę was na każdej lekcji, każdym treningu i każdej przerwie. Nie obchodzi mnie, Gonzalez Alonso, jak bardzo będzie ci się chciało zwiać. Masz tu zostać!
-Pewnie - pokiwał głową. - Moje marzenie to spędzić tydzień w tej zatęchłej budzie. Zwariowałaś? - popukał się w czoło. - Wiesz kim jesteśmy i kim będziemy? W dupie mam twoją szkołę, chodzę tu bo muszę, bo tego wymaga ode mnie klub...
-Właśnie! - uśmiechnęła się z satysfakcją ignorując fakt, że właśnie ją obraził. - Klub wam każe. Wasze międzynarodowe kariery staną pod znakiem zapytania jeśli nie dostaniecie dyplomu ukończenia szkoły, a zapewniam was, że nie dostaniecie jak nie posłuchacie.
-Suka - warknął pod nosem Roberto.
-Zapomniałam dodać, że razem z Vazquez Canales będziesz witał gości na balu na zakończenie - dodała jadowicie.
-I co jeszcze? Mam pomachać sprzętem, żeby weselej było? - syknął.
-Ani się ważcie zrobić jakąś akcję - pogroziła im palcem. - Do końca balu będziecie uczniami tej szkoły czyli do końca balu mogę was jeszcze wywalić.
-Obóz będzie? - spytała Jean.
-Obóz? - zdziwiła się Rema.
-Nasz coroczny integracyjno-sportowy obóz Realu Madryt kiedy jedzie kto chce ze szkoły - wyjaśnił łaskawie Roberto. Zrobił to w miarę grzecznie, więc dyrektorka popatrzyła na niego zaskoczona. Był milszy dla Remy niż dla reszty, ale aż tak? - Tylko ty nigdy z nami nie jeździsz bo wolisz zwinąć dupę do Stanów i wpierdalać tam hamburgery - dodał, a dyrektorka pokręciła głową.
-Będzie - przerwała mu. - Zachowujcie cię - powtórzyła patrząc na Roberto i Jean. - Bo odbiorę wam funkcję opiekuna, a jak was wcześniej wywalę wcale nie pojedziecie na obóz, bo jadą tylko uczniowie.
-Dupę sobie tym podetrzyj - odpyskował. - Chcesz coś jeszcze czy możemy już iść,a ty strzelisz sobie minetę? - Był wściekły i każdy to widział. Dyrektorka jednak osiągnęła cel. Posłuchają jej, bo może i wywalenia ze szkoły się nie obawiają, ale obóz to coś na co czekali z wytęsknieniem co roku.
-Proszę - wskazała drzwi.
Gdy wyszliśmy spojrzałam na Roberto jak na idiotę.
-Frajerze! - warknęłam. - Zachowuj się!
-Słuchaj - zbliżył swoją twarz do mojej. - Ani nie jesteś moją matką ani dziewczyną, więc mi nie mów co mam robić. Spierdalaj do babki i się jej wypłacz. Może w zamian dostaniesz coś fajnego? Powołanie do reprezentacji? Albo podwyżkę w klubie? Na pewno nie zawiedzie - puścił mi oczko i odszedł.
-Palant! - powiedziałam do Jean.
-Bo co? Powiedział ci prawdę? - szepnęła i poszła za nim.
Siedziałam na najnudniejszej lekcji matematyki w moim życiu. Obok mnie przysypiał Dani, a po przeciwnej stronie klasy w ostatniej ławce pod oknem siedziała Jean z Roberto. Patrząc na niego wiedziałam, że nie kocham go jak Alexa. Był dla mnie ważny, zrobiłabym dla niego wiele, ale nie chcę spędzić z nim życia. Egoista zapatrzony w siebie. Zawsze dostaje co chce, a czepia się mnie! Gdy ma kaprys bierze swój prywatny samolot i leci gdzie tylko mu się zamarzy. Kto go tam wie, czy faktycznie nie był w na Bali, kiedy my byliśmy w Barcelonie?
Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni i szybko go wyjęłam.
"Podpisałem kontrakt!" głosiła wiadomość od Alexa. Uśmiechnęłam się radośnie i natknęłam się na lodowate oczy Roberto. W dłoni trzymał swoją komórkę i nie wyglądał na zachwyconego.
Nagle wstał i ruszył do drzwi. Biedna nauczycielka nie wiedziała co ze sobą począć.
-Roberto, pani dyrektor mówiła, że masz być na wszystkich lekcjach - wydukała, gdy chwytał już za klamkę.
-Ale nie będę, trudno najwyżej mnie wywali - rozłożył ręce i trzasnął za sobą drzwiami. Dani spojrzał na mnie niepewnie.
-Nie pójdę za nim - mruknęłam.
-Dowiedział się o Alexie - szepnął.
-Wiedział o nim wcześniej.
-On cię kocha.
-Dani, ale ja go nie kocham! - warknęłam.
-Gratuluję, Veronico! W końcu jakaś myśląca osoba w tej klasie! - krzyknęła nauczycielka. Wszyscy jak na komendę skierowaliśmy wzrok na tablicę przy której stała drobna brunetka.
-Kto to? - szepnęłam do Daniego.
-Veronica Ramos - odpowiedział mi siedzący z przodu Thomas. - Stryjeczna wnuczka naszego Sergio Ramosa.
-Od kiedy ona jest z nami w klasie? Pierwszy raz ją widzę - mruknęłam.
-Od trzech tygodni, czyli tyle ile was nie ma - uśmiechnął się. - Bardzo mądra. Ciągle ją chwalą.
-Co trenuje? - zainteresował się Dani nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
-Nic.
-Jakieś dodatkowe zajęcia? - patrzyłam dokładnie tam, gdzie przyjaciel.
-Nie. Chce być architektem, a nie sportowcem. Powiedziała nam to wprost.
-Żartujesz - sapnęłam.
-Uczy się tu, bo ojciec jej kazał - pokiwał głową.
-Ej! - do klasy wpadł Roberto. - Negro, pokraku, trener z reprezentacji chce z tobą gadać i jest teraz na Bernabeu - zakomunikował.
-Której? - Jean wyskoczyła z ławki i popędziła do drzwi.
-21. Awansujesz aż o dwie repki, pajacu - odpowiedział i wyszli.
-Cholera! - mruknęłam.
-Reza cię wkręci - szepnął Dani i poklepał mnie po nodze.
Notka ze specjalną dedykacją dla Tyśki! ;*
Hala Madrid!
AWWWWWWWWWWWWWWWW!!! *_* FOR ME! <3 Ratujesz mnie, bo mi blokują kinomaniaka i musiałam siedzieć na Ipli oglądając Szpilki na Giewoncie! (nie żałuje bo fajne, ale skończyło się ...)
OdpowiedzUsuńNie grzeczny ten Roberto, ale i tak go uwielbiam i go wolę i takie tam :D Ja to w ogóle jestem inna od reszty, bo ani Veroniki ani Alexa nie trawię i kompletnie nie wiem dlaczego O.o Ach ... już się domyślam. Pamiętaj że znam link do twojego wywiadera, twittera, o numerze GG nie wspomnę i będę Cię terroryzować jak do tej pory *_* Ale przynajmniej się umiem odwdzięczyć bo dzięki moim wykładom znasz już rodziny ciołów Królewskich :D Także HALA MADRID i do przodu lol :D
Kurcze... Przez ten Internat zaczęłam lubić Roberto xD Sama już nie wiem, którego z nich wolę :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że skończy z Roberto :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na nowośc